
Jest 3.18 nad ranem. Nie było moją intencją wstawanie o tej godzinie, żeby napisać artykuł. Po prostu nie mogę spać… Mówi się, że nad ranem jest najczystsza energia na ziemi, zanim wszystko się obudzi i znów w kołowrotku konsumpcjonizmu zacznie się świat kręcić. Sama wielokrotnie doświadczyłam, że właśnie wtedy przychodzą do mnie odpowiedzi na nurtujące wyzwania, problemy, pytania. Może dlatego obudziłam się dziś tak wcześnie?
Przyznaję, że mam pytania… siedzą w mojej głowie i powracają jak mantra. A ten artykuł będzie mocno osobisty. Już to wiem.
Właśnie słyszę śpiew ptaków. O tej porze dają piękne koncerty. Potem zgiełk zagłusza je. Oddycham świeżym powietrzem. Jestem “za miastem”, na podwarszawskiej działce. I choć nie jest moja, a należy do moich teściów, to bardzo lubię tu przyjeżdzać.
Tego ranka chłonę każdą chwilę wytchnienia od codzienności. To moja namiastka urlopu, urlopu od wszystkiego i którego tak bardzo potrzebuję.
Wiem, że tak można spędzić całe wakacje, “nigdzie” nie wyjeżdżając. Pracuję zdalnie, chodzę boso po trawie, budzi mnie słońce i jem śniadania na tarasie. Jest piękna lipcowa pogoda. A mimo tego, czuję się przytłoczona.
W głowie mam mętlik myśli, które nie pozwalają po prostu pożyć i… pospać.
Jak widmo, pojawiające się pytania, co zrobić z tym, a jak poradzić sobie z tamtym, a jak jeszcze ogarnąć to. Wkurzam się! Cholera, jestem tak dobrze zorganizowana a nie umiem uspokoić tych natrętnych myśli.
Oj, my kobiety, bierzemy na siebie dużo. Chcemy być superbohaterkami. Może i nie chcemy, ale tak wychodzi, że los dorzuca nam wciąż nowe zadania, wyzwania, presje społeczne i oczekiwania innych. No i swoje trzy grosze dorzucamy sobie same. Narzucanie sobie wysokiej poprzeczki i chęć sprawdzenia samej siebie. Może jeszcze uda się wcisnąć coś do tego grafiku, może zrobić jeszcze trzecie pranie, podjąć dodatkową pracę, żeby móc pojechać na super wakacje…
Na codzień Was motywuję, zachęcam do tego, żeby chcieć więcej i robić więcej. Wiem, że każda z nas ma ogrom mocy w sobie i warto ten potencjał wykorzystać.
Ale… to co chciałam dziś przypomnieć, i to chyba przede wszystkim sobie, to pewna prawda życiowa. Trzeba umieć odpuszczać. Nie jest to proste i nie jest komfortowe dla naszej psychiki, a tym bardziej dla naszego ego, które lubi wiedzieć, że wykazało się, że jest wyjątkowe, że zasługuje na nagrodę. Haha… właśnie daję pstryczek w nos swojemu ego. Od razu mi lepiej. Ego jest tylko częścią nas i nie musimy się z nim zgadzać. Niesamowite, jak uwalniające jest danie sobie przyzwolenia na odpuszczenie.
No dobra, ale co ja w zasadzie odpuszczam i na czym polega ta sztuka odpuszczania?
Borykam się, jak odnaleźć balans pomiędzy tym, co się chce, a tym co się powinno, albo, co trzeba, no bo jest ważne.
Rozwijam ten blog i projekt My Mamy Moc, który mnie spełnia i do którego moje serce wyrywa. Jest to tak cudowne uczucie, że wręcz uzależniające. Po prostu, tak się odczuwa swoją życiową misję, zgodną z sobą samą. Odkrytą jak skarb na babcinym strychu, a była tak blisko i czekała pokornie, aż postanowię ją znaleźć.
Chciałabym poświęcać więcej czasu temu, co w mojej duszy gra. Chciałabym móc tworzyć więcej treści, być jeszcze bardziej aktywną w sieci i wspierać Was na drodze odnajdywania potencjału i działania z pełną mocą. Chciałabym szybciej wcielać w życie swoje pomysły, które czekają na realizację, bo najzwyczajniej, brakuje mi już czasu. Choć wiem, że jestem przykładem na to, że udaje się to zrobić… to i mnie dopada zwątpienie we własne możliwości.
Łączenie życiowych projektów w jedną funkcjonalną całość to niezłe wyzwanie. Praca na etacie, na stanowisku wymagającym dużego zaangażowania. Małe dzieci, dla których najważniejsza jest obecność rodzica. Budowa, która jest kopalnią decyzji i ciągłego liczenia, czy mieścimy się w budżecie. I do tego ten rodzaj społecznej presji, że skoro są wakacje, to wypada gdzieś pojechać. A Ty nie możesz sobie na to pozwolić, bo pilnujesz, czy twoje łazienki w nowym domu nabierają odpowiedniego wyglądu i spędzasz wakacje na “działce”. Chociaż najchętniej pojechałabyś wygrzać się i mieć święty spokój.
Jestem mistrzem organizacji, no i co z tego? Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Jestem przytłoczona ilością priorytetów. Nie można być wszędzie z równie mocnym zaangażowaniem. Dlatego czas zwolnić. Jak zrobić to bez wielkich strat?
To jak to się ma do moich nowych postanowień?
Nie zrezygnuję z dzieci, chociaż czasem przydałoby się mieć spokojniejsze życie. Nie zrezygnuję z pracy, bo lubię ją i z czegoś trzeba żyć, a ten projekt jeszcze nie przynosi mi wystarczających dochodów. Nie zrezygnuję z budowy, bo planuję w tym roku się wprowadzić i jest to priorytet. Z ciężkim sercem, pozostaje mi zwolnić w moim ukochanym projekcie. I takie są właśnie rozterki przedsiębiorcy.
Nie wszystkie pomysły zrealizuję w My Mamy Moc w czasie, jaki założyłam. Daję sobie przyzwolenie, aby projekt rozwijał się w swoim własnym, odpowiednim tempie. Wewnętrznie czuję, że będzie dobrze. Pokora i cierpliwość to dobrzy nauczyciele, a jeśli coś robisz z serca, wróci do Ciebie ze zdwojoną siłą.
Jest już widno i zaczyna być słychać samochody. Spędziłam z Wami godzinę, opowiadając moją historię. Teraz, zwracam się do każdej z Was z osoba.
Kochana, weź z tego wpisu tyle, ile potrzebujesz dla siebie i działaj tak, jak Ci podpowiada serce. Nie zapomnij zapisać się do newslettera, po dawkę motywacji do działania i pobierz bezpłatny przewodnik, od czego zacząć szukanie pomysłu na swoją życiową misję.
Odkryj swoją moc i działaj, bo naprawdę warto realizować swoją życiową pasję!
Aneta